top of page

Alina Szapocznikow. Matka polskiej rzeźby współczesnej.






 

Urodzona w 1926 roku w Kaliszu, Alina Szapocznikow, była jedną z najoryginalniejszych postaci polskiej rzeźby.


 



Swoje życie ukazywała poprzez sztukę. Tworzyła dzieła oparte na trudnym doświadczeniu walki z chorobą, kreując tym samym charakterystyczny dla siebie język, za pomocą którego mierzyła się z własnymi przeżyciami.

Rozwijała ideę rzeźby, wykorzystywała przy tym nietypowe formy i materiały (między innymi, poliester, często podświetlany od wewnątrz), osiągając niezwykle oryginalne efekty. Jej twórczość była swoistym pamiętnikiem, przekazującym emocje i wszystko to, o czym Szapocznikow mówić nie chciała.

Młodość spędziła w getcie, a w wieku 43 lat zdiagnozowano u niej nowotwór piersi. Wszystkie te przeżycia ukazywała w swoich pracach - mierzyła się z traumą Holocaustu i destrukcyjnym wpływem choroby na jej ciało.



Sztuka artystki ewoluowała, od „Ekshumowanego” (1955) do powstałego o 20 lat później przedśmiertnego „Zielnika” wiodła długa, kręta droga. Początkowo tworzyła rzeźby figuralne, które charakteryzowała wysoka siła ekspresji („Pierwsza miłość” 1954, „Ekshumowany” 1955), a specyficzne dla rzeźbiarki marzenia o utrwaleniu kształtu, towarzyszyły jej przede wszystkim w pierwszych okresach kariery. Jednak już nawet wtedy artystka nadawała swoim dziełom znaczenie metaforyczne - celowo łączyła łatwo zniszczalny materiał z ulotną treścią piękna i młodości, przypominając odbiorcy o nieuchronnym przemijaniu. W późniejszych etapach twórczości Szapocznikow przeszła do ukazywania fascynującej, elektryzującej kobiety - wierzącej w potęgę zmysłów, mimo świadomości bólu, którego nie mogła uniknąć. Zastąpiła całą rzeźbę odlewami części ciała. Powstało wtedy najpopularniejsze dzieło kaliszanki - „Portret wielokrotny” - cztery odlewy dolnej połowy twarzy i piersi artystki, wykonane z brązu i poliuretanu.





Według Szapocznikow ciało było materią odzyskaną, czymś kruchym i nietrwałym. Stało się dla niej symbolem przemijania i nietrwałości. Łamała tabu, otwarcie mówiąc o śmierci. Ostentacyjnie pokazywała swoje cierpienie, tworząc dzieła będące odciskami własnego, umęczonego ciała. Zależało jej bowiem na ukazywaniu zmian, które w nim zachodziły pod wpływem choroby. Uważała, że fizyczny kontakt daje możliwość przekazania w rzeźbie samej siebie, dlatego też wykonywała odlewy rąk, nóg i piersi. Fascynowało ją to, co dzieje się z człowiekiem w skrajnych sytuacjach. Skupiała się przede wszystkim na ukazywania ciała zdezintegrowanego, na którym czas i choroba odcisnęły swoje piętno.

Kilka lat przed śmiercią stworzyła cykl dzieł, gdzie zatapiała w poliestrze osobiste przedmioty - fragmenty bielizny czy strzępki fotografii, a ostatnim etapem jej twórczości był wcześniej wspomniany „Zielnik” (1971-1972), w którym sporządziła odlewy zarówno swojego ciała, jak i ciała syna. Wszystko to cięła, gniotła i, jak w zielniku, rozpłaszczała. Choroba jednak okazała się silniejsza i artystka odeszła niedługo potem. Tym samym, cykl ten stał się zwieńczeniem jej twórczości.





Sztuka Szapocznikow była wielokrotnie doceniana i wystawiana, między innymi w nowojorskim Museum of Modern Art czy Centrum Sztuki Współczesnej w Brukseli. Otrzymała również kilka istotnych wyróżnień. Nagrodzono ją na 2. Międzynarodowej Wystawie Rysunku w Rijece. Swoimi pracami zachwyciła także jury w Paryżu na 21. Salonie Majowym, gdzie dostała nagrodę Fundacji Copley. Zachwycali się nią tacy artyści jak Marcel Duchamp, Max Ernst, nazwano ją europejską pionierką sztuki kobiet. Obecnie rzeźby Szapocznikow obejrzeć można w Muzeum Sztuki w Łodzi, które znajdują się w kolekcji sztuki nowoczesnej.

Mamy też dla Was coś specjalnego. Twórczość Szapocznikow możecie teraz obejrzeć nie tylko na zdjęciach. Zapraszamy Was na wirtualne zwiedzanie wystawy poświęconej artystce, a także dwóm nieocenionym postaciom polskiej sztuki, Wajdzie i Wróblewskiemu, w Muzeum Śląskim. Temat ekspozycji - "Perspektywa wieku dojrzewania. Szapocznikow - Wróblewski - Wajda” - jest jednocześnie motywem, który łączy te trzy nazwiska. Warto dodać, że wystawa została przygotowała przez jedną z najbardziej znanych polskich kuratorek, Andę Rottenberg.

Tutaj możecie ją obejrzeć: https://my.matterport.com/show/?m=fzZLm8VQp2B


Zdjęcia: Materiały Prasowe

bottom of page