top of page

Dobry nawyk czy ukryte uzależnienie?



Jak to jest z naszą wolnością? Nie odnosząc się do dalszej, całościowej perspektywy państwa ‘’opiekuńczego’’, które kontroluje wydatki, wpływy, wypływy, upławy w zdrowiu i w chorobie, chciałabym przywołać temat ogólnospołecznego uzależnienia od bluescreen, szklanego ojca wiedzy.

Jestem uzależniona od telefonu. Mój chłopak jest, moja mama jest, mój mały brat też. I sprawa zaczyna się od tego momentu, że jest to dobrowolne zniewolenie, z którego jarzma chcemy każdego dnia korzystać. Nie mogę zasnąć - od wielogodzinnego naświetlania przed snem, budzę się w nocy (coś złego dzieje się z cyklem spania, z mózgiem), nie rozmawiam z bliskimi przy posiłkach. Podobno ludzie uzależnieni czują niepokój w sytuacji, gdy wyjdą z domu bez telefonu. Szczerze mówiąc nie wiem, jak to możliwe, bo nie wyobrażam sobie sytuacji w której tak po prostu zapominam go zabrać, skoro ZAWSZE mam go w ręce, kieszeni, torebce, a opuszczenie domu wiąże się z trzykrotnym sprawdzeniem czy jest. Nie mam pojęcia, co bym zrobiła bez „google maps” i „jakdojadę”, jak bym trafiła gdziekolwiek.

Czy jest to ułomność? Z pewnością. Tylko dlaczego miałabym nie korzystać z dóbr postępu, by za wszelką cenę wykiełkowała orientacja w terenie? Zastanawiam się jak mogę walczyć z nałogiem, kiedy w dużej części przynosi mi korzyści. Zaczynam dzień od dawki wiedzy z wydarzeń w świecie, nowości w kulturze i sztuce, zapisuje na później ważniejsze artykuły. Ne tracę czasu w tramwaju – bez konieczności noszenia ze sobą przez cały dzień ciężkiej książki - czytam znalezione rano na ,,dwutygodniku” dłuższe teksty, których nie zdążyłam odhaczyć przy samotnej kawie przed wyjściem. Okienko w zajęciach, lub wyjątkowo nieznośny wykład, to szybki dokument na Ninatece. Czy robię coś złego? W przypływach zmęczenia daję swoim oczom falę inspiracji z Pinteresta. W trakcie dnia muzyka, wieczorem Instagram. Niestety, podsumowanie wychodzi mi ok. 8 godzin ,,w podłączeniu”. Skutki są trudne do uchwycenia, bo teoretycznie wykorzystuję swoją ,,samotną część dnia”, nie odbierając niczego moim bliskim, jednak dobrze wiem, że nałóg nigdy nie jest czymś dobrym.

Jak ograniczyć dostęp? Kiedy świeża informacja jest na wagę złota? Jak wytłumaczyć sobie, że pod przykrywką super potrzebnej wiedzy przepełniam zbiornik o określonych już wymiarach, niepowiększalny? Momentami jestem zmęczona i tylko przewijam niebieską stronę. Przewijam i jadę. Obrzydliwe. Potem szybko wchodzę na coś pożytecznego i staram się skupić. Równie dobrze mogłabym zrobić coś zwykłego, bez pomocy sprzętu elektronicznego, ale jest dużo trudniej wybrać się na spacer, kupić gazetę, kiedy mogę czytać za darmo.

Uzależnienia behawioralne są traktowane jako te mniej groźne. Zmieniają jednak sposób myślenia. Chcemy, by wszystko działo się szybciej, by nie istniał czas ,,prywatny, nienaruszalny, po godzinach”. Zastanawiam się, czy wynika to z samego ogniska nałogu, czy być może faktycznie jest to roztropne, ale uważam, że głównym problemem uzależnienia od telefonu jest to, co na nim robimy i czy potrafimy oprzeć się pokusie wygodnego spędzenia całego dnia wolnego w łóżku, z telefonem w ręku, oraz czy jesteśmy w dalszym ciągu zdolni do prowadzenia znajomości poza siecią. Inna strona wygląda tak, że nie jesteśmy w stanie funkcjonować w społeczeństwie jako osoby mobilne, aktywne zawodowo, a jeżeli jesteśmy, to zwyczajnie sobie to utrudnimy. Telefon jest multifunkcjonalnym medium, które każdy z nas potraktuje jak lustro. Odnosimy się do niego na tyle personalnie, że konieczna jest nauka jego świadomej kontroli. Zupełnie jak nową cechę, czy umiejętność. Kiedy tak łatwo jest nam korzystać z dóbr internetowego świata, który tworzymy wedle własnych preferencji (czasami tylko zakłócany przez reklamy), musimy o g r a n i c z y ć. Skupić się szczególnie na czerpaniu przyjemności ze świata rzeczywistego, a świat stworzony taktować być może jako guilty pleasure, może jako część życia związaną z pracą, nauką. Nie sposób już dziś określić, czy nasz dostęp do nowej rzeczywistości jest dobry, ponieważ sami o tym zadecydujemy. Warto jednak zawalczyć o uporządkowanie tego nałogu, przekształcenie go w korzyść.



tekst: Sonia Smyczek

bottom of page