Jedną z jej najwspanialszych spuścizn jest oddanie fantazji, jej rozumienie potrzeby fantazjowania, gdy czasy są skomplikowane. Tak Daniel Roseberry mówi o legendarnej Elsie Schiaparelli. 33-letni, urodzony w Teksasie projektant jest obecnie dyrektorem artystycznym jednego z najbardziej ikonicznych domów Haute Couture. Deklaruje, że chce oferować fantazję, która będzie ważna i potrzebna współcześnie. Czy językiem wysokiego krawiectwa faktycznie potrafi mierzyć się z dylematami XXI wieku? W sezonie Wiosna 2020 Couture Roseberry zdaje się dopiero zaczynać poszukiwania swojego głosu.

Fantazjowanie to forma eskapizmu, która w trudnych czasach pozwala nam odetchnąć – napełnić płuca powietrzem pełnym marzeń. W obliczu wojen kobiety sięgały po Vogue by uciec od okrucieńst w ramiona subtelności i piękna. W konsekwencji lata 30-te XX wieku były nie tylko okresem napięć politycznych, to też czasem rozkwitu jednego z najbardziej ikonicznych i rewolucyjnych domów mody Haute Couture – Schiaparelli. Jego założycielką była mieszkająca w Paryżu Włoszka, bezpośrednia rywalka Coco Chanel, i podobnie jak Gabrielle, kobieta mająca odwagę wprowadzać do damskiej garderoby elementy typowo męskie. Elsa zaproponowała światu między innymi pierwsze kobiece szorty, ale te są dopiero początkiem długiej listy małych rebelii... Zanim Schiaparelli zamknęła swoją markę w 1954 roku, zdążyła na zawsze odmienić branżę. Jako pierwsza zorganizowała prezentację kolekcji, która wyznaczyła standardy dla współczesnych pokazów mody – ze scenografią, choreografią i odpowiednio komercyjnym motywem przewodnim.

Na początku kariery Elsa wykonała słynny sweter z motywem trompe-l’œil, ale też dała Haute Couture pierwszą mini, zaprojektowała kobiece marynarki z mocnymi ramionami (pierwowzór późniejszych power suit) czy jednoczęściowy strój kąpielowy z wbudowanym stanikiem. Jednak w szerszej świadomości społecznej Włoszka zdaje się funkcjonować przede wszystkim jako naczelna surrealistka świata mody. Elsa współpracowała z wieloma wybitnymi artystami, a najbardziej znane są jej projekty z Salvadorem Dali. Początkiem legendarnej artystycznej kooperacji był malutki przedmiot – puderniczka przypominająca tarczę telefonu, ten dowcipny design wyznaczył ton nadchodzącym surrealistycznym kreacjom. Najbardziej kultowym efektem spotkania dwojga twórców jest kapelusz w kształcie pantofla z sezonu zimowego 1937/38 zainspirowany stylem samego Daliego. Od roku 1927, kiedy Elsa założyła markę, aż po 1954 dom Schiaparelli ewolucjonizował nie tylko estetykę, ale też biznes mody wprowadzając na rynek perfumy czy damski sportswear. Po upływie prawie stu lat od momentu zaprezentowania światu sweterka z iluzjonistyczną kokardą artystyczną pieczę nad marką przejął Daniel Rosberry. Wieloletni protegowany Thoma Browne’a dostał od Diego Della Valle, który to nabył prawa do marki w 2006 roku, możliwość kontynuowania dziedzictwa Elsy. Praca w domu mody, który z jednej strony ma solidne DNA, a z drugiej stawia na innowacyjność i nowoczesność zdaje się być spełnieniem marzeń każdego projektanta. Teksańczyk do tej pory zaprezentował dwie kolekcje Haute Couture – które w przypadku marki Schriaparelli są bardziej wyczekiwane niż pret-a-porter. Obie obiecujące, obie pozostawiające niedosyt.


Styczniowy pokaz na sezon Wiosna 2020 otworzyła zjawiskowa Maggie Maurer w czarnym garniturze ozdobionym odbijającymi światło aplikacjami, zwiewnej wariacji na temat białej koszuli i złotych kolczykach – jednym przypominającym ucho, drugim grajacym motywem oka, które przewija się przez całą kolekcję. Ta zachowawcza jak na standardy Couture stylizacja to idealna reprezentacja wizji Daniela Roseberrego – połącznie krawieckiego kunsztu zdobytego u Thoma Browne’a i wizji samej Elsy. Schiaparelli na co dzień ubierała się praktycznie (w latach 30-tych kobieta nosząca marynarkę i spodnie prezentowała się nonszalancko), wieczorami natomiast uwielbiała zaskakiwać swoimi perfomensami modowymi. Odniesienia do tej eleganckiej odsłony personalnego stylu Elsy widzimy w dalszej części pokazu – wielobarwne przeskalowane suknie, naked-dress ozdobione konstelacjami koralików czy rozłożyste drapowania prezentowane były przez szereg modelek, których uroda promieniowała dzięki naturalnemu makijażowi i prostym fryzurom. Znakomity casting i stylizacje nadały pokazowi powiew świeżości i nowoczesności. Całość uzupełniona była licznymi nawiązaniami do twórczości Schiaparelli – od surrealistycznych dodatków, poprzez suknie ozdobione biżuteryjnym szkieletem, aż po kolczyki w kształcie irysów – ulubionych kwiatów Włoszki. Te „odnośniki” zdają się być naklejone na same kreacje, dodane w końcówce procesu twórczego pływają nie powierzchni kreacji zamiast wyznaczać punkt startowy wizji.

Oddanie hołdu przeszłości i tworzenie zjawiskowych kolekcji nie są w duchu Elsy. Nie powinny być też kojarzone z samym Roseberrym, który spędził przecież 10 lat u bezpardonowego Thoma Browne. Przewrotność, dowcip, fantazja i magia to składowe DNA Schiaparelli, a Haute Couture to idealna przestrzeń do estetycznych eksperymentów. Daniel dosłownie powinien puszczać wodze fantazji. Krawiectwo wysokie to jednak nadal biznes, przeznaczone jest dla bardzo elitarnej grupy bogatych osób, które mogą wydać na kreację kilkaset tysięcy złotych. Zamożność tego pokroju czasem chodzi jednak w parze z ekstrawagancją – chęcią wyróżnienia się, głodu wyjątkowości i odwagą estetyczną (czy ignorowaniem konwenansów). Milionerzy i milionerki, które chcą wyglądać nowocześnie i pięknie mogą udać się do wielu znakomitych domów mody Couture, np. do Valentino. Ci, którzy pragną rozszerzać sferę swoich fantazji na modową rzeczywistość powinni znaleźć oazę u Schiaparelli. Marka Elsy powinna być szczytem awangardy, eksploracji granic i projektowania marzeń o przyszłości. Póki co znajdujemy w niej tylko obietnicę bardziej ekscytującej przyszłości.
tekst: Agata Marciocha
Lśnienie Magazyn, wydanie ósme